Przyznaje obserwowanie rozmowy Luke'a i Sarah nie była dosyć interesująca ale to jedyne co mogłam zrobić czekając na pojawienie się Cece.
- Uważaj. Z zazdrością Ci nie do twarzy- usłyszałam przy uchu.
- Tyle że ja nie jestem zazdrosna. I co dowiedziałaś się czegoś interesującego?- zapytałam odwracając się przodem do blondynki.
- Tylko tyle, że ma haka na prawie każdą osobę w tej szkole.- poinformowała.
- Prawie?
- Cóż na ciebie nie ma. Za to ty masz na nią- oznajmiła zadowolona. Zmarszczyłam brwi- Co byś powiedziała na małe wrobienie naszej gwiazdki w coś do czego nie byłaby zdolna?- zaproponowała wyjmując kopertę i przekazując ją mnie. Otworzyłam ją i zobaczyłam odpowiedzi do testów
- A takie rzeczy są niedopuszczalne w naszym liceum. Byłoby szkoda gdyby nasz kochany dyrektor się o tym dowiedział- powiedziałam z udawanym smutkiem- Zróbmy to
***
Na rezultaty nie musiałyśmy długo czekać. Tuż po trzeciej lekcji wiele osób skierowało się na pierwsze piętro by oglądać życiową porażkę byłej kapitanki cheerleaderek. Oparłam się o ścianę i z uśmiechem obserwowałam jak dyrektor zwalnia Sarah z pozycji kapitana. Tuż po tym jak podrzuciłam kopertę z odpowiedziami do jej szafki, Adam poszedł do dyrektora i zgłosił "oszustwo Sarah". Brunetka tuz po tym jak dyrektor odszedł, przedarła się przez tłum i zapewne zamknęła się w toalecie. Mało mnie to jednak obchodziło. Cieszyło mnie jedynie to, że wszystko było znów tak jak przed moim wyjazdem.
- Collins przywróciła mnie do drużyny. Przed chwilą do mnie dzwoniła- poinformowała Cece podchodząc do mnie.
- W takim razie gratuluje. I mam nadzieje, że tym razem nie pozwolisz nikomu zabrać tej pozycji albo skopię Ci tyłek, jasne?- zagroziłam.
- Jak słońce- odparła- Mam nadzieje, że wpadniesz na moją jutrzejszą imprezę
- To zależy. Będzie alkohol?- zapytałam dostrzegając w oddali Luke'a.
- Jasne. To impreza a nie kółko różańcowe- zaśmiała się ale nie zwracałam na nią uwagi.
- Zobaczę jeszcze- rzuciłam wymijając ją. Luke stał przy otwartej szafce i nad czymś się zastanawiał. Oparłam się o szafkę obok niego i zapytałam.
- Co robisz?
- Próbuje sobie przypomnieć jaką mam teraz lekcję
- Geografię- odparłam szybko.- Co słychać?
- Widzieliśmy się wczoraj- zauważył- Nie sądze aby wiele się działo od tamtej pory- powiedział sucho. Zmarszczyłam brwi.
- Coś się stało?- zapytałam zmartwiona.
- U mnie nic. Ale u Sarah zapewne wiele się zmieni od teraz.
- Nie rozumiem za bardzo do czego zmierzasz- oznajmiłam.
- Wiem, że to ty podrzuciłaś te odpowiedzi do szafki Sarah- poinformował odchodząc. Oderwałam się od szafki
- Masz zamiar iść z tym do dyrektora?- zapytałam oschle- Bo wiesz co? Mało mnie obchodzi czy mnie wywalą z tej szkoły. Po prostu pomogłam koleżance odzyskać to zostało jej niesłusznie odebrane.
- Krzywdząc w ten sposób inną osobę? To jest cynizm Emma- odparł blondyn odwracając się.
- Nie wiem czy wiesz ale Sarah zagrała dokładnie w ten sam sposób co ja. Zniszczyła Cece i oceny i reputację. Więc nie mów mi, że jest niewiniątkiem bo sam siebie okłamujesz. Ale proszę, śmiało idź do dyrka i powiedz mu że to ja podrzuciłam te odpowiedzi do szafki Sarah. - powiedziałam z goryczą- Już i tak nic mnie złamię- dodałam po czym odeszłam w przeciwną stronę.
***
Dłubałam widelcem w sałatce zrobionej przez Meredith i usilnie próbowałam na nią nie zwymiotować. Ojciec co chwila posyłał mi zaniepokojone spojrzenia. Gdy zrobił to po raz piąty nie wytrzymałam i odezwałam się
- Nie martw się. Nie mam zamiaru cisnąć jej tą sałatką w twarz- mężczyzna uśmiechnął się lekko po czym wrócił do jedzenia. Wtedy poczułam wibracje telefonu w kieszeni jeansów. Wyjęłam go i przeczytałam wiadomość
Od: Nieznany
"Możesz wyjść? Chciałbym pogadać. Luke"
Do: Nieznany
"Nie sądze byśmy mieli o czym gadać. Wystarczająco jasno powiedziałeś mi to co chciałeś. I skąd do cholery masz mój numer?"
Odpowiedź przyszła za kilka minut.
Od: Nieznany
"Od Adama:) Chciałbym Cię przeprosić więc mogłabyś wyjść? Proszę." Zabije go. Jak mógł dać temu kretynowi mój numer? Biłam się z myślami dopóki nie przyszła kolejna wiadomość
Od: Nieznany
"Mam ze sobą czekoladę:)"
Prychnęłam pod nosem. Co za bufon. Jednak spojrzałam jeszcze raz na sałatkę Meredith i podjęłam decyzję.
-Lepiej żeby to była dobra czekolada- oznajmiłam siadając obok blondyna na schodach. Blondyn wyciągnął z kieszeni bluzy niewielką czekoladę i podał mi ją - Więc słucham- ponagliłam go otwierając opakowanie.
- Miałaś rację. Sarah rzeczywiście nie jest tym za kogo się podawała.
- No w końcu- westchnęłam podsuwając w jego stronę czekoladę- Myślałam, że dłużej Ci się zejdzie
- To znaczy, że się nie gniewasz?- zapytał chłopak.
- Proszę Cię. Potrzeba czegoś więcej niż podważenie mojego zdania bym się obraziła. Ale z czekoladą dobrze pomyślałeś. Miałam ochotę na coś słodkiego. Moja macocha nie toleruje nic tłustego i słodkiego z czego winika, że od tygodnia odżywiam się wyłącznie wodą i sałatą. I lunchem w szkole- wyjaśniłam.
- W takim razie zabieram Cię na superpyszną i superkaloryczną pizzę, która spowoduje że się odrobinę zaokrąglisz
- Więc przestań gadać i to w końcu zrób bo jestem supergłodna- jęknęłam wywołując salwę śmiechu u blondyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz