Five "Leave me alone"

Brunetka mimo wyraźnych sprzeciwach ojca nie pojawiła się w szkole. Przez cały poranek próbowała się dodzwonić do Dublina, do Kyle'a byłego chłopaka Alison. Niestety bezskutecznie. W końcu usiadła przed laptopem i sprawdziła pocztę. Gdy zobaczyła nową wiadomość od A jej tętno przyśpieszyło
" Grover Street 56 ,345-66 Richmond. Bądź tam o 17. Sama. Inaczej znajdę Cię- A."
- Z Pineville do Richmond jest ponad 4 godziny jazdy- usłyszała za sobą. Gwałtownie odwróciła się i zobaczyła wysoką brunetkę ubraną w elegancką koszulkę i zwykłe jeansowe rurki. Na stopach miała baleriny.
- Kto Ci kazał czytać moją wiadomość?- naskoczyła na nią.
- Nie przeczytałam. Ty zrobiłaś to za mnie. Jeżeli chcesz zdążyć to lepiej już wyjeżdżaj. Będę Cię kryła- odparła brunetka- I tak wogóle jestem Kate.
- Emma. Co będziesz z tego miała?- spytała Hyland podejrzliwie.
- Satysfakcje, że dobrze zaczełyśmy. Wiem, że nie chcesz mnie tutaj. W ten sposób próbuję Cię udobruchać- Kate podeszła do dziewczyny i wręczyła jej kluczyki do auta- Tylko go nie porysuj- ostrzegła. Emma zmierzyła ją wzrokiem, próbując odgadnąć czy dziewczyna mówi prawde. Po chwili skinęła głową odbierając od niej klucze.
- Dzięki- powiedziała niepewnie.
- Podziękujesz mi jak wrócisz cała i zdrowa- Emma chwyciła swoją torbę po czym wyszła z domu. Wsiadła do samochodu Kate i gdy już miała wyjeżdżać drzwi od strony pasażera otworzyły się i sekundę później obok niej siedział uśmiechnięty Luke.
- Co ty tu do cholery robisz? Wynoś się!- warknęła. Blondyn jednak nic sobie z tego nie robił.
- Nie mam zamiaru. Nie było Cię dziś w szkole a teraz szłaś do auta rozglądając się dookoła jakbyś sądziła, że ktoś Cię śledzi. Co ukrywasz Em?- zapytał.
- Nic. A teraz wyjdź- rozkazała. Luke jedynie prychnął po czym złapał za pas i zapiął go jednym ruchem.
- Nie ważne co kombinujesz, jade z tobą- oznajmił.
- Właśnie, że nie jedziesz!- krzyknęła zirytowana brunetka.
- Radziłbym Ci ruszać, jeżeli się śpieszysz- wtrącił chłopak na co z ust brunetki wyrwał się wrzask zrezygnowania. Odpaliła slinik i z piskiem opon wyjechała z podjazdu
****
- Daleko jeszcze?- zapytał chłopak, poprawiając okulary na oczach. Emma uparcie wpatrywała się w drogę nie odpowiadając- Teraz będziesz się dąsać?
- Nie. Pozwoliłam Ci jechać ale o rozmowie nie było mowy- odparła oschle, włączając radio. Blondyn wywrócił oczami ale się już nie odezwał do końca drogi. Do Richmond dojechali tuż przed 17. Dziewczyna skręciła na teren jakiejś starej fabryki  po czym ustała z tyłu budynku.
- Nie waż się mnie śledzić- ostrzegła wysiadając z auta.
- Tak uważaj bo się posłucham- mruknął chłopak pod nosem. Poczekał aż dziewczyna troche odejdzie i po cichu wysiadł z auta. W międzyczasie dziewczyna wślizgnęła się do środka fabryki czując buzującą w jej żyłach adrenalinę. W budynku było słychać jedynie delikatny powiew wiatru przedostający się przez wybite szyby i liczne szczeliny oraz jej własne kroki.
- Ali? Alison możesz wyjść- nie miała pewności, że to jej zmarła przyjaciółka pisała do niej zza grobu ale równo z tym jak imię blondynki zostało odbite przez echo, na ścianie ukazał się film nakręcony przez Kyle'a kilka dni przed śmiercią Alison. Była na nim i ona. Śmiała się z mokrej blondynki stojącej na brzegu plaży z wyrazem mordu na twarzy. Po chwili ujrzała napis w miejscu gdzie przed chwilą widziała swoją przyjaciółkę
"Kiedy z tobą skończę, zrobisz to samo co ona. Gra rozpoczeta, dziwko- A."
Brunetka zachłysnęła się powietrzem cofając się kilka kroków do tyłu, tym samym wpadając na stojącego za nią Luke'a.
- Wszystko w porządku? Jesteś cała? Co to było? Kim była ta dziewczyna?- blondyn złapał ją za ramiona i lekko nią potrząsnął.
- Muszę się stąd wydostać- wyszeptała roztrzesiona. Luke zaprowadził ją do auta rozglądając się dookoła. Pomógł jej wsiąść do samochodu po czym sam zajął miejsce za kierownicą i jak najszybciej wyjechał z terenu fabryki.
***
- O mój Boże- pisnęła Kate, gdy zauważyła na werandzie Luke'a podtrzymującego wpół przytomną dziewczynę- Całe szczęście jestem sama. Połóż ją na kanapie- rozkazała wpuszczając ich do środka.
- Nic mi nie jest- mruknęła dziewczyna opadając na kanapę- Jestem tylko zmęczona- oznajmiła przyciągając do siebie poduszkę Chłopak wysłał brunetkę po szklankę wody a sam usiadł naprzeciw Emmy.
- A teraz łaskawie powiedz mi co to u licha tam było? Dlaczego tam pojechałaś?- zapytał cicho.
- Nic. Nie waż sie o tym komukolwiek mówić- ostrzegła.
- To jest grożenie. Kto Ci do cholery grozi? Ile dostałaś takich wiadomości? Trzeba iśc z tym na policje- syknął- Emma do cholery, w tej fabryce mógłby być jakiś psychol.
- Ale nie był. A ty nie waż się iść z tym na policje. Inaczej stanuemy na ścieżce wojennej- odparła wstając z kanapy. W tym momencie do salonu weszła Kate ze szklanką wody dla Emmy.- Powinieneś już iść. Rzeczywiście jestem zmęczona- powiedziała głośno. Blondyn spojrzał na nią z wyrzutem ale posłusznie opuścił dom Hylandów.
- Zrobić Ci coś do jedzenia?- zapytała Kate. Brunetka pokręciła głową i skierowała swoje kroki w stronę swojego pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy