Ten "Complications"

NOWY ORLEAN. Miasto jazzu, whisky i pijanego życia. Kiedy Emma i Kyle minęli znak informujący, że wjechali do oto tego miasta, na dworze już zmierzchało. Emma nawet nie zorientowała się, że przez całą drogę ściskała mocno w ręku bransoletkę Alison. Była zbyt zdenerwowana zmierzeniem się ze swoim prześladowcą (nie wiedziała, czy może powiedzieć Clarissą) a upiorne piosenki puszczane w radiu nie ułatwiały jej tego. Kyle co chwilę spoglądał na swój telefon sprawdzając czy lokalizacja się nie zmieniła. W końcu zatrzymali się w jakiejś uliczce gdzie trwała jakaś parada.
- To Nowy Orlean. Takie parady są tu co drugi dzień- odezwał się chłopak. Wysiedli z auta i skierowali się do pobliskiego baru. Emma rozglądała się dookoła poprawiając wciąż opadający rękaw swetra. Nowy Orlean miał coś w sobie co dziewczynę przerażało. Nie wiedziała co. Może to pijani ludzie wylewający się tłumem z barów z ledwością trzymając się na dwóch nogach czy może sfera tajemniczości krążąca nad tym miastem. Kyle otworzył przed nią drzwi i przepuścił ją w progu.
- To na pewno tutaj?- zapytała widząc kilkoro ludzi siedzących przy stolikach bądź barze.
- Tak. Sygnał pochodzi stąd- odparł chłopak spoglądając na telefon- To musi być tutaj
- Ale nie widzę nigdzie Clarissy. Teraz mam pewne wątpliwości do tego czy to ona jest A- mruknęła
- Pewności nigdy nie mieliśmy. Chodź zapytamy się barmanki czy ją widziała- pociągnął ją w stronę baru. Przywitał się ze stojącą za berem dziewczyną i przeszedł do konkretów
- Tak widziałam tą dziewczynę. Wyszła stąd kilka minut ale zostawiła torebkę wiec wróci. Poczekajcie a może wam się pofarci. Coś podać?
- A co macie do jedzenia?- zapytała zrezygnowana
- Wszelkiego rodzaju fast foody- odparła barmanka wycierając szklankę
- Więc poproszę frytki- odparła Emma siadając na jednym ze stołków.
- Ja dziękuje- dodał Kyle zajmując miejsce obok przyjaciółki
Kilka godzin później Emma spojrzała na zegarek i westchnęła. Siedzieli już tu od ponad półtora godziny a Clarissa się nie pojawiła. W dodatku Kyle wydał się być zainteresowany brązowowłosą barmanką, której imię zaczynało się jakoś na C
- Musze się przewietrzyć. Jakby Clarissa się pojawiła, dzwoń- poinformowała wstając ze stołka. Kyle aby coś burknął w odpowiedzi. Emma wydostała się z baru i zaczęła kierować się w nieznanym kierunku. I dokładnie w tym momencie tuż przednią pojawiła się Clarissa.
- Słyszałam, że mnie szukałaś- oznajmiła- To źle. Dla ciebie- dodała a brunetka poczuła mocne uderzenie w kark a potem ciemność
***
Obudziła się w jakimś obcym pomieszczeniu. Ktoś usilnie próbował go przekształcić na prowizoryczny pokój, ale bądźmy szczerzy. Niezbyt mu to wyszło. Emma gwałtownie podniosła się ze zniszczonego łóżka i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zbutwiała i zakurzona zielonobrązowa tapeta odrywała się w pewnych miejscach. Pod zakratowanym oknem stał mały stolik z białym, składanym krzesłem. Pod ścianą naprzeciwko łóżka stała niewielka komoda a na niej wazon z ususzonymi kwiatami. Emmę ogarnął lęk. Wiedziała, że Clarissa jest szalona ale nie sądziła, że będzie zdolna do porwania. Ześlizgnęła się z łóżka i podeszła do drzwi. Chwyciła za klamkę i niemal pisnęła z radości gdy drzwi się otworzyły. Jednak jej zapał został szybko ostudzony bo przed nią nagle pojawiła się wysoka brunetka.
- Witaj Emmo. Wybierasz się gdzieś?- zapytała z złośliwym uśmiechem. Emma zacisnęła zęby ze złości. A było tak blisko. Nie miała zamiaru się bić tym bardziej, że miała złamaną rękę przez co nieznajoma dziewczyna miała nad nią przewagę. Zapytała tylko
- Kim jesteś?- brunetka posłała jej płytki uśmiech.
- Znajomą znajomego. Nikim istotnym- wzruszyła ramionami.
- Gdzie ja jestem?- ponowiła pytanie
- Gdzieś pomiędzy czymś a niczym- odparła dziewczyna- Musimy iść
- Gdzie? Gdzie mnie zabierasz?- zapytała lekko zdezorientowana Emma.
- Czy ty musisz zadawać tyle pytań?- warknęła nieznajomo chwytając Emmę mocno za łokieć i prowadząc ją w nieznanym dziewczynie kierunku.
- Gdzie jest Clarissa? To ona jest odpowiedzialna za to całe gówno?- zapytała
- Clarissa? Clarissa jest tylko pionkiem. Nikim ważnym. Jej jedynym zadaniem było sprowadzenie cię tutaj- poinformowała dziewczyna.
- Gdzie jest mój telefon?- zapytała nagle Emma- Oddaj mój telefon!
- A właśnie. Masz strasznie upierdliwych przyjaciół. Ponad sto nieodebranych połączeń w ciągu ostatnich czterech godzin. Nużące i wkurzające. Chociaż ten Australijczyk jest niczego sobie. Przyda mu się jakieś pocieszenie kiedy znikniesz tak samo jak twoja przyjaciółeczka
- To wy zabiliście Alison? Dlaczego?- nieznajoma wywróciła oczami wpychając ją do auta
- Zadajesz na prawdę zbyt dużo pytań, Słońce- mruknęła zatrzaskując drzwi i po chwili usiadła za kierownicę.
                                                                   _______________
Komentujcie :)


2 komentarze:

Obserwatorzy