Epilogue "I love you"

Każdego dnia czuć to odrobinę dłużej


- Pięknie wyglądasz- pochwalił Luke widząc swoją dziewczynę w fioletowej sukience, którą kupiła zaledwie dzisiaj, kilka godzin przed ślubem. Wcześniejsza została zniszczona przez psychiczną Alison więc Emma musiała szybko znaleźć sobie inną. Co bardziej zaskoczyło chłopaka to, że Emma przyjęła to ze spokojem. Nie było łez, wrzasków i tego typu spraw. Po prostu zabrała kluczyki i pojechała do centrum handlowego.
- Dobrze, że chociaż ty tak uważasz. Ciotka Doris przed chwilą skomentowała moje chodzenie na szpilkach jako "stąpanie kaczki"- zaśmiała się brunetka.
- Twoja ciotka się nie zna- odparł Luke chwytając dziewczynę za dłonie.
- Wiem. Kto normalny zakłada na ślub białe skarpetki i sandały?- zachichotała wzruszając ramionami.
- No to mamy dowód, że twoja ciotka na prawdę się nie zna- przyznał
- I stwierdziła, że jesteś za chudy jak na osiemnastolatka tak przy okazji- dodała jeszcze mijając go.
- Więc zrobiła sobie wroga- poinformował idąc za nią- Jak twój ojciec? Mocno poddenerwowany?
- Kiedy szłam tutaj siedział na kanapie i obgryzał paznokcie. A to nie dobrze. Nie będzie miał miejsca na tort
- Żeni się. Nie dziwie mu się. Dał się usidlić jakiejś babie- mruknął drocząc się z brunetką
- Ty też- odparła zamykając torebkę- Nie jesteś w niczym lepszy Lucas- dodała z szerokim uśmiechem zamykając tym samym usta swojemu chłopakowi.
- Cześć gołąbeczki- odezwał się Kyle wślizgując się wraz z Kate na krzesła obok nich- Chusteczki przygotowane?
- A co będziesz płakał?- zapytała Emma
- Dobrze wiesz, że takie imprezy mnie wzruszają- odparł chłopak trzymając się teatralnie za serce
- Idiota- skwitowała rozbawiona Emma. W tym momencie jej wzrok spoczął na splecionych palcach Kate i Kyle'a leżących na sukience jej przyszłej przyrodniej siostry. Luke również to zauważył.
- Już tak oficjalnie?- zapytał. Kyle lekko się uśmiechnął
- Tak. Alison już nam nie zagraża więc po co czekać- poinformował
- Oby ta suka gniła w tym psychiatryku- mruknęła Kate a Emma spojrzała na nią z szokiem. Nie spodziewała się takich słów ze strony Katherine. Luke wybuchł śmiechem
- Em twoja mina była bezcenna- brunetka tylko posłała mu piorunujące spojrzenie po czym skupiła się na ceremonii, która właśnie się zaczynała. Widziała jak jej ojciec się stresował, mogła poznać to po tym jak nerwowo bawił się palcami. Rozbrzmiała muzyka a na biały dywan weszły dwie dziewczynki rzucając kwiatkami dookoła, w efekcie czego różowe płatki zaplątały się w jasnych kosmykach Luke i rozbawiona Emma musiała je wyjmować. Tuż za dziewczynkami szła jakaś przyjaciółka Meredith, która była druhną. Na samym końcu pojawiła się Meredith w białej niczym śnieg sukience i bukietem fiołków w dłoniach. Ceremonia zaczęła się. Emma ze zdumieniem wpatrywała się jak jej ojciec powtarza słowa przysięgi z błyszczącymi oczami. Był szcześliwy. Dziewczyna dopiero teraz to zobaczyła. Jej ojciec kochał Meredith a ona cały czas była przeciwko niej. Poczuła się jak skończona idiotka. Nie zauważyła kiedy goście zerwali się z miejsc by pogratulować młodej parze. Posłała tylko Luke'owi przepraszające spojrzenie po czym wstała z krzesła i szybkim krokiem skierowała się w stronę domu. Jednak blondyn nie zamierzał odpuszczać i pobiegł za nią. Zastał ją w kuchni opierającą się o szafkę.
- Em- odezwał się
- Zostaw mnie Luke. Chce być sama- mruknęła niewyraźnie.
- Nie zostawię cię. Chodź tutaj- poprosił przytulając ją do siebie.
- Jak mogłam być taka egoistyczna? Jakim cudem nie zauważyłam, że ojciec ją kocha? Jestem okropna
- Nie mów tak. Jesteś wspaniałą osobą. Po prostu byłaś zazdrosna o to, że postanowił iść naprzód podczas gdy ty nie mogłaś się pogodzić ze stratą. To normalne
- Oni mnie nienawidzą, Luke
- Nie prawda. Kochają Cię. Zawsze będą. Tak samo jak ja- dziewczyna uniosła wzrok i napotkała jego spojrzenie. Kryło się w nim pełno uczucia
- Kocham Cię- wyszeptała Emma
- I kochaj mnie tak jak kochasz. Zawsze- Luke nachylił się i delikatnie pocałował dziewczynę.

Kiedy twoje stopy nie stykają się z ziemią
Kiedy twój głos nie wydaje dźwięku,
Tutaj jest bezpiecznie, w tym miejscu
Ponad chmurami



THE END :)


---------------------------------------------------------------------------------------------------
Przyznaję ten epilog zaczynałam pisać z jakieś pięć razy i za każdym razem nie spełniał on moich oczekiwań :) Jednak mam nadzieję, że przypadł on wam do gustu:) Chciałabym podziękować wszystkim i każdemu z osobna za to, że czytają to co piszę i jako tako im się to podoba :) Bez was nic bym nie osiągnęła :) Tak się kończy nasza historia z Emmą i Lukiem. Naprawdę za wszystko wam dziękuję:)

Na dzień dzisiejszy statystyki przedstawiają się następująco:

WYŚWIETLENIA: 2724
KOMENTARZE: 13
OBSERWATORZY: 1

I to koniec: ) Do następnego :) Kocham Was! ♥

Nineteen "it's end"

- Nie sądzisz, że pasowaliby do siebie?- szepnęła Emma nachylając się w stronę Hemmings'a. Blondyn przekręcił głowę trochę w bok po czym stwierdził
- Jeżeli jest tak samo walnięta jak on to jak najbardziej- brunetka posłała mu kuksańca w bok na co blondyn aby się zaśmiał i przytulił ją do siebie- Ale nie bardziej niż my do siebie
- Ale ty jesteś romantyczny Hemmings- rzuciła sarkastycznie odpychając blondyna od siebie
- A dzięki. Po tacie- wyszczerzył się. Emma jedynie wywróciła oczami. W tym momencie podszedł do nich Calum z telefonem dziewczyny
- Twój tata- Emma niepewnie odebrała przedmiot od Australijczyka
- Czego chcesz?- warknęła odchodząc kawałek od przyjaciół.
- Jutro odbędzie się rozprawa Alison. Chcą żebyś zeznawała- poinformował grobowym tonem
- A co z Kylem?- zapytała
- Zgodził się od razu- odparł
- Dobrze. O której się zaczyna rozprawa?
- Jedenasta. Dlaczego to przede mną ukrywałaś?- zapytał łagodniejszym tonem
- Powiedziałam Ci w salonie dlaczego. A teraz wybacz muszę wracać do przyjaciół- oznajmiła rozłączając się. Luke posłał jej pytające spojrzenie ale ona tylko się uśmiechnęła do niego.
***
Widok rodziny Alison siedzących nas sali rozpraw przyprawiał Emmę o zawroty głowy. Miała ochotę odwrócić się na pięcie i jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. Niestety nie było to możliwe, gdyż czuła jak po piętach depcze jej Kyle. Poprawiła pasek torby na ramieniu i zajęła wolne miejsce głęboko wzdychając. Budząc się dziś rano w łóżku, wiedziała, że ten dzień nie będzie łatwy ale nie sądziła, że aż tak. Rodzice Alison cały czas przenosili zdezorientowany wzrok ze swojej córki na coraz bardziej zestresowaną Emmę. A widok wchodzących na salę prawników nie ułatwiał jej tego. Nerwowo podrygiwała obcasem o szare płytki i nerwowo oglądała się za siebie. W końcu jednak sędzia zarządził ciszę i zaczął rozprawę. Emma z zainteresowaniem słuchała jak zupełnie obce jej osoby zeznają przeciwko/za winą Alison. Czas dłużył jej się niemiłosiernie i gdy usłyszała jak wywołują Kyle'a jej skórę pokryła gęsia skórka. Chłopak natomiast z ochotą podniósł się ze swojego krzesła i zajął miejsce po prawej stronie sędzi. A potem zaczął opowiadać wszystko ze szczegółami. Każdy najmniejszy detal związany a życiem Alison Williams. Niektórych rzeczy nawet Emma nie wiedziała, więc gdy w końcu skończono przesłuchiwać Kyle'a a wywołano jej nazwisko, brunetka nie wiedziała co robić. W końcu jednak ojciec szturchnął ją i dziewczyna niepewnie zajęła to samo miejsce co Kyle wcześniej. I wtedy to się zaczęło
***
- Jak myślisz ile jej dadzą?- zapytał Luke podając swojej dziewczynie kubek z wodą
- Miejmy nadzieję, że jak najwięcej. Ta dziewczyna jest na prawdę psychiczna- odparła roztrzęsiona Emma, drżącymi palcami dotykając zadrapania na szyi. Tuż po tym jak Emma skończyła zeznawać i przechodziła koło Alison by zająć swoje miejsce, blondynka rzuciła się na nią z pięściami. Skutkiem były podrapania na szyi i siniaki na dłoniach.
- Wydaje mi się, że umieszczą ją w psychiatryku- odparł zamyślony Kyle stojąc z założonymi rękoma i mierząc wzrokiem stojący niedaleko rodziców Alison i rozmawiających z prawnikiem. Ich twarze wyrażały zrezygnowanie i głęboki smutek- Już nawet Williams stracili nadzieję. Alison już nie będzie niczyim wrzodem na tyłku- dodał lekko się uśmiechając. Emma miała nadzieję, że tak się stanie.
***
- Nie sądziłem, że Alison będzie miała jaja i się przyzna, że to ona jest A. No ale cóż by ratować swój tyłek jest zdolna do wszystkiego- zaśmiał się Kyle wchodząc do domu Hylandów wraz z Emmą u boku.
- Ja to się cieszę, że to wszystko minęło i w końcu będę miała spokój. Jak w ogóle mogliśmy się się z nią przyjaźnić?
- Zwalamy to na jej manipulacje?- zaproponował Kyle na co dziewczyna wybuchła śmiechem i kiwnęła głową- W takim razie kierunek lodówka! Trzeba to uczcić lodami czekoladowymi!- zarządził łapiąc ją pod ramię. Emma wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem. W końcu wszystko się skończyło. Była normalną nastolatką. I jej życie wróciło do normy

Eighteen "More Australians"

Strażnik przepuścił Emmę w drzwiach i teraz dziewczyna stanęła twarzą w twarz ze swoją przyjaciółką. Jeżeli jeszcze mogła ją tak nazywać. Alison uniosła spojrzenie ze swoich dłoni i spojrzała na nią zupełnie obcym wzrokiem. Emma niepewnie zajęła miejsce naprzeciwko niej, zawieszając torbę na oparciu krzesła.
- To nie Disneyland huh?- zakpiła Alison nachylając się w jej stronę- Nie wierzę, że mnie tu wpakowałaś. Myślałam, że się przyjaźnimy
- Właściwie to Kyle cię tu wpakował bo to on powiedział policjantom parę słów o tobie- Emma również nachyliła się w stronę Alison. Poczuła nagły przypływ odwagi- Chociaż przyznaję miło się na ciebie patrzy w tym pomarańczowym uniformie
- Ale z ciebie suka- syknęła blondynka
- W końcu uczyłam się od najlepszych- odparła z szerokim uśmiechem- Ale w sumie przyszłam ci przekazać, że jeżeli się przyznasz może dadzą ci mniejszą karę
- Nie mam do czego się przyznawać. Jestem niewinna- blondynka wzruszyła ramionami opadając na oparcie
- Właściciel pewnej firmy i policja sądzą inaczej- Emma skinęła na strażnika i podniosła się z krzesła- Lepiej się przyznaj- dodała jeszcze przed wyjściem.

- Gdzie jesteś?- usłyszała zaniepokojony głos Hemmingsa w słuchawce
- Właśnie wyszłam z posterunku a co? - zapytała i w tym momencie obok niej zatrzymał się znajomy nissan. Po sekundzie szyba została opuszczona a ona zobaczyła swojego chłopaka
- Wsiadaj- rozkazał. Brunetka nie wiedząc o co chodzi posłusznie wsiadła do auta.
- Coś się stało?- zapytała zaniepokojona
- Nie, niby czemu?- zapytał zdziwiony
- Bo niemal byś na mnie wjechał? Chociażby dlatego?
- Dlaczego tam poszłaś?- zapytał
- Musiałam z nią pogadać- westchnęła dziewczyna rzucając torbę na tylne siedzenie. Następnie zdjęła buty dając nogom odpocząć i usiadła po turecku
- I jak poszło?- zapytał sięgając po okulary przeciwsłoneczne
- Nie bardzo. Jest przekonana, że jest niewinna- odparła dziewczyna- Gdzie właściwie jedziemy?
- Na lotnisko. Przyjeżdżają moi kumple z Sydney. A potem zobaczy się- posłał jej szeroki uśmiech
- Jeszcze więcej Australijczyków? Twoja babcia dostanie zawału
- Nieprawda. Ona ich uwielbia. Chyba nawet bardziej niż mnie- oznajmił. Emma wybuchła śmiechem.
- Wiedz, że u mnie tak nie będzie- poinformowała nachylając się i całując go w policzek
- No ja myślę- blondyn pokazał jej język włączając muzykę.
***
- Widzisz ich?- zapytał Luke rozglądając się po hali
- Ja nawet nie wiem jak wyglądają- zaśmiała się dziewczyna
- Michaela znasz- zauważył
- Ale nie wiadomo czy nie zmienił koloru włosów- odparła- Uspokój się. Znajdziemy ich
- Nie widziałem ich ponad pół roku. Ciekawe czy bardzo się zmienili
- Luke mamy dwudziesty pierwszy wiek. Istnieje coś takiego jak serwisy społecznościowe- zaśmiała się, jednak blondyn jej nie usłyszał krzycząc tylko "Widzę ich!". Rozbawiona Emma podążyła za nim przyglądając się jak w jakiś dziwny sposób wita się ze swoimi przyjaciółmi. Jedynie Michael zwrócił uwagę na zbliżającą się dziewczynę i podszedł się przywitać
- Cześć Em- przytulił ją mocno unosząc nad ziemią
- Cześć Mike. Mógłbyś postawić mnie na dół? Nie czuję żeber
- Ależ oczywiście- zakomunikował stawiając ją na pewnym podłożu. Wtedy podszedł do nich Luke z dwójką nieznanych chłopaków
- To moja dziewczyna Emma. Nie ważcie sie do niej podbijać- ostrzegł- Skarbie to są Ashton i Calum moi ostro walnięci kumple z Sydney
- Wiem skąd pochodzisz Luke. Nie musisz cały czas tego powtarzać- zaśmiała się- Miło mi was poznać.
- Nam również. Nie masz jakiś ładnych przyjaciółek?- wypalił Ashton
- Cóż jedna siedzi właśnie w więzieniu i czeka na rozprawę- odparł poważnie Luke. Michael spojrzał na nas z szokiem szepcząc Alison?. Skinęłam niezauważalnie głową
- Żartujesz prawda?- zaśmiał się Calum
- Chciałabym. Ale w Pineville jest wiele pięknych dziewczyn, prawda Luke?
- Tak, oczywiście skarbie- przytaknął ale po chwili zorientował się co powiedział i szybko dodał- Ale ty jesteś najpiękniejsza
- Pantoflarz- mruknęła dziewczyna kierując się w kierunku wyjścia
***
Emma przyglądała się jak chłopaki grają na boisku w kosza co i raz posyłając któremuś z nich szeroki uśmiech.
- Tobie też się zrobiło gorąco?- Emma spojrzała zdezorientowana w bok i zauważyła siedzącą obok niej Cece- Co za pula genów- westchnęła wachlując się jakimś czasopismem
- Oni nie są spokrewnieni- odparła zdziwiona Emma
- Ale każdy z nich jest z Australii. Więc to tak jakby ich łączy- odparła takim tonem jakby to było oczywiste. W tym momencie podbiegł do nich Luke ściągając koszulkę i rzucając ją na trybuny. Skradł Emmie szybkiego buziaka i wrócił na boisko oblewając się wodą z butelki. Cece spojrzała na nią zdezorientowana- Od kiedy..? Wy...? Jak to się stało?
- Samo wyszło- dziewczyna wzruszyła ramionami czując, że zaczyna się rumienić- Mam ochotę na lody. Idziesz?- zapytała zmieniając temat
- Jasne. Myślisz, że ten uroczy szatyn da mi swój numer?- zapytała machając do pochłaniającego ją wzrokiem Irwin'a
- Ashton. No pewnie. Totalnie na ciebie leci. I z tego co wiem jest wolny
- Pysznie- pisnęła blondynka klaszcząc w dłonie i z większą ochotą zaczęła kierować się do budki z lodami.
- Chłopaki chcą zrobić wieczorem ognisko. Wpadnij na nie. Poznam cię z nim i resztą- zaproponowała Emma
- Serio? Z przyjemnością- Cece szeroko uśmiechnęła się

Seventeen "I'm ready"

- Panno Hyland?- brunetka zamarła gdy na korytarzu usłyszała głos nauczycielki od hiszpańskiego. Niepewnie odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z niską, krępą kobietą
- Tak pani Santiago?- zapytała poprawiając uporczywie opadający pasek torby.
- Mogłybyśmy porozmawiać przez chwilę?- zapytała kobieta wskazując drzwi do jednej z klas. Emma skinęła głową przechodząc do pomieszczenia. Była to jedna z większych klas lecz dobrze pamiętała, że nigdy nie miała tutaj lekcji. Usiadła w jednej z ławek i cierpliwie czekała aż nauczycielka wyjaśni jej co się dzieje. Kobieta zajęła miejsce na przeciwko dziewczyny i wyznała
- Chciałabym Cię zgłosić do wymiany zagranicznej- Emma ze zdziwienia uniosła brwi
- Ale dlaczego akurat ja?- zapytała.
- To oczywiście. Jesteś jedną z najlepszych uczennic w mojej grupie- wyjaśniła
- Wie pani to bardzo miłe ale ja chyba jednak nie będę mogła- brunetka zaczęła podnosić się ze swojego miejsca.
- Mimo to zastanów się. Wyślę wszelkie informacje do twoich rodziców a w razie jakiś pytań przyjdź do mnie- kobieta również się podniosła wciskając do ręki dziewczyny ulotkę. Emma ledwie na nią spojrzała bo była zbyt zajęta wydostaniem się z klasy. Przeciskała się przez tłum uczniów śpieszących się na lekcje. Nie zwracała uwagi na ich krzywe spojrzenia i pełne oburzenia krzyki. To nie było możliwe. Jej oceny z hiszpańskiego były przeciętne, było wiele dużo lepszych od niej a mimo to pani Santiago wybrała ją. Brunetka jednak w pewnym momencie oprzytomniała i pośpiesznie wyciągnęła z torby telefon. Tak ja myślała miała nową wiadomość
"Taki mój prezent urodzinowy. Nie ma za co- A." Do wiadomości były dołączone dwa zdjęcia na obu były oceny Emmy jednak na drugiej były one pozmieniane.

- Nienawidzę Cię szmato- mruknęła opierając się o chłodny mur. Nie mogła się przyznać, że ktoś zmienił jej oceny bo mogłaby mieć przez to problemy. A znając panią Santiago będzie cały czas naciskać by pojechała. Emma poczuła zmęczenie. Miała już tego wszystkiego dość. Wybrała dobrze znajomy numer
- Halo?- usłyszała niewyraźny głos należący do jej chłopaka
- Mam tego dość. Jestem gotowa iść z tym wszystkim na policję- oznajmiła
***
Wszystko co zdarzyło się na komisariacie pamięta jak przez mgłę. Te same pytania tyle, że pod inną postacią,  ciągłe niedowierzanie dlaczego nie przyszła do nich wcześniej i coraz więcej paragrafów za które mogą wsadzić jej prześladowcę za kratki. Zastanawiała się, czy nie powiedzieć im o jej podejrzeniach co do Alison ale wyręczył ja w tym Kyle, który przyjechał z nią. Powiedział im o wszystkim, o tym jak sfingowała swoją śmierć i ukrywała się ponad rok, o tym jak "porwała" mnie z Nowego Orleanu, o tym jak groziła właścicielowi firmy komputerowej w zamian za kilka kamer. Nawet nie mrugnął okiem gdy funkcjonariusz wydał polecenie natychmiastowego aresztowania Alison. I wtedy Emma zrozumiała. Kyle całym sercem nienawidził Alison. Być może kiedyś ją kochał ale teraz to uczucie z pewnością wyparowało. Zaoferował sie również w namierzaniu sygnału prześladowcy nie myśląc o tym, że mogą go aresztować o przyznanie się do hakowania. On też był tym wszystkim zmęczony. Nawet gdy wrócili do domu to on wyjaśniał wszystko ojcu Emmy. Brunetka jedynie siedziała na kanapie i tępo wpatrywała się przed siebie.
- Od kiedy to trwa?- zapytał mężczyzna siadając obok córki
- Od ponad miesiąca- mruknęła podciągając kolana pod brodę.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?- zapytał urażony. Emma spojrzała na niego z niedowierzaniem
- Serio? Jeszcze się nie domyślasz?- zakpiła- Odkąd ta lafirynda się tu wprowadziła nie obchodzi cię nikt prócz niej i jej córeczki. Nie interesowałeś się mną wcale. Więc proszę bardzo, żeń się z nią ale wiedz, że ona nigdy nie stanie się członkiem naszej rodziny- Emma wstała z kanapy kierując się na górę- A i jeszcze jedno. Równo z momentem, w którym ta zdzira przyjmie nazwisko Hyland, ja przyjmuje nazwisko mamy- Johnson. Oficjalnie!- krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju. Wiedziała, że jej życie nigdy nie będzie normalne. I powoli zaczynała go mieć dość....

Sixteen "Manipulative Bitch... again "

- Mam dość- jęknęła dziewczyna wstając od laptopa i rozciągając się
- Nie dziwię ci się. Siedzimy przy tym laptopie ponad 4 godziny i jak dotychczas nie znaleźliśmy nic przydatnego- mruknął blondyn, zamykając laptop i odkładając go na szafkę przy łóżku.
- Coś tam jednak mamy- westchnęła blondynka
- Tak. Wiemy, że ta firma zakończyła działalność jakieś 3 lata temu. Więc to jest niemożliwe by Alison kupiła to niedawno
- Data na fakturze nie kłamie. Kamery kupiono dwa tygodnie temu, czyli gdy byłyście Bóg wie gdzie- odparł Luke podchodząc do dziewczyny- Zdecydowanie potrzebujesz odpoczynku. Połóż się wcześniej spać, dobrze ci to zrobi- poradził przytulając ją. Emma mocniej się w niego wtuliła zaciskając palce na materiale bluzy
- Postaram się- mruknęła. Luke odsunął ją od siebie i delikatnie pocałował w usta. Emma odprowadziła go do drzwi a następnie skierowała się do swojego pokoju by tam przygotować się do spania
W między czasie Alison czytała książkę w swoim pokoju, gdy coś małego zabłysło w półmroku. Blondynka ześlizgnęła się z łóżka i podeszła do etażerki. Nachyliła się i spostrzegła kolczyk. Lecz ten kolczyk nie należał do niej. Dobrze wiedziała do kogo należał. Od razy skierowała się do biurka i zaczęła przeszukiwać jego szuflady w poszukiwaniu pewnego dokumentu. Z jej ust wydostał się jęk wzburzenia gdy go nie znalazła.
- Wiedzą- szepnęła opadając na kolana
***
- Dzień doberek- przywitała się Alison wchodząc następnego dnia do kuchni. Emma gdy tylko zauważyła blondynkę spięła się
- Widziałaś dziś Kyle'a?- zapytała nerwowym tonem
- Od wczoraj nie. Może spał u Hemmingsa- wzruszyła ramionami nalewając sobie soku do szklanki.
- Nie odbiera ode mnie telefonów- westchnęła- Zapytam się Luke'a w szkole czy spędził u niego noc- oznajmiła zabierając torbę z blatu i kierując się w stronę drzwi. Przez cały czas czuła na plecach palący wzrok Alison- Będę wieczorem!- krzyknęła jeszcze i zniknęła za ciemnymi drzwiami
***
- Mamy problem- oznajmiła Emma podchodząc do Luke'a i Kyle'a
- Więc mów a ja ci powiem co znalazłem- ponaglił Kyle.
- Wczoraj wieczorem się zorientowałam, że zgubiłam kolczyk. I wydaje mi się, że zgubiłam go u Alison w pokoju
- Jesteś pewna?- zapytał Luke instynktownie przyciągając ją do siebie- Może go zgubiłaś przed domem
- Tak jestem pewna. Tak samo, że ona go znalazła i wie, że grzebałam w jej rzeczach
- Zachowuj się normalnie. Jeszcze trochę a ta suka sama wpakuje się do wiezienia- oznajmił zadowolony Kyle- Pojechałem wczoraj wieczorem do tej firmy i wiecie co? Alison zaszantażowała właściciela, który podobno miał kilka brudów za paznokciami więc...
- Alison obiecała, że nie powie o tym policji jeżeli sprzeda jej kilka kamer- dokończyła dziewczyna zamyślona- Nic się nie zmieniło. To wciąż ta sama manipulująca suka- syknęła
- Co robimy z tymi informacjami?- zapytał Luke
- Jeżeli chodzi o właściciela powiedział, że w razie czego jest gotowy zeznawać. Potrzebujemy tylko mocniejszych dowodów- powiedział Kyle
- Nie chce tam wracać- westchnęła dziewczyna.
- Więc zostań u mnie na noc
- Nie mogę. Ojciec by mnie zabił. A już wystarczająco ma nerw przed ślubem. Nie wierzę, że to już w przyszłym tygodniu- westchnęła- Masz garnitur prawda?
- Czy to ma oznaczać zaproszenie?- zapytał rozbawiony blondyn
- Spoko stary. Sam idę jutro kupić garniak, możesz dołaczyć- zaśmiał się Kyle
- A ty sukienkę już masz?- zapytał Hemmings
- O to się nie martw. Dostaniesz zawału jak mnie zobaczysz- odparła dziewczyna puszczając mu oczko.

Fifteen "Lies, more lies "

Emma jęknęła gdy drzwi od jej pokoju zaskrzypiały i próbowała nie dać po sobie poznać, że została obudzona.
- Wiem, że nie śpisz Hyland. Słyszałam jak jęczysz- odezwała się rozbawiona Alison. Emma przekręciła się na bok i posłała jej chłodne spojrzenie, wsuwając rękę pod poduszkę- Jak tam wypad z Lukiem?- zapytała przysiadając na skraju
- A z Kylem?- odparła hardo
- Musiałam coś załatwić a tamten się uparł, że musi sie ktoś mną zająć
- Co musiałaś zrobić? - blondynka zamilkła- Zero tajemnic. Pamiętasz?- Alison zagryzła wargę bijąc się ze swoimi myślami.
- Kyle stwierdził, że skoro ja żyję to jakaś dziewczyna, nieżywa leży w moim grobie. Chcemy sprawdzić kto to
- Czy to oznacza to co myślę?- zapytała niepewnie Emma podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Chce powiedzieć rodzicom, że żyję- przytaknęła
- Nie boisz się, że Clarissie znów odbije?- zapytała brunetka
- Nie- odparła hardo- Zbyt długo dawałam się zastraszać. Koniec z tym. Czas byśmy obie miały normalne życie
- Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Tak
- Kiedy wyjeżdżasz?- zapytała Emma
- Jutro wieczorem- uśmiechnęła się cierpko
- Pamiętaj, że gdyby coś się działo tu zawsze będzie twój dom- Emma uśmiechnęła się przytulając ją.
- Dzięki- blondynka ją mocno przytuliła- A teraz opowiadaj co się działo na randce- zaświergotała
- Było miło- wzruszyła ramionami, delikatnie się rumieniąc
- Nie było żadnego... całowania albo obściskiwania się?
- ALISON!
- Sorka Kyle się wygadał- zaśmiała się
- A Kyle skąd to wie?
- Od Kate. Chyba ze sobą kręcą
- A ty nie jesteś zazdrosna?- Emma uniosła brew
- Nie było mnie przy nim rok. Zraniłam go więc dam mu ruszyć naprzód. Z resztą Kate to świetna dziewczyna. Na serio, powinnaś dać jej szansę
- Czy ty mi dajesz właśnie życiowe porady? Kiedy tak wydoroślałaś?- zapytała rozbawiona brunetka
- Od kiedy chce pożyczyć od Ciebie tej twojej boskiej różowej bluzki- Emma wybuchła śmiechem wskazując szafę
- Weź ją sobie- Alison pisnęła zeskakując z łóżka i kierując się po upragnioną rzecz
***
- Witam ślicznotkę- Emma wzdrygnęła się gdy poczuła jak ktoś ją obejmuje od tyłu. Gdy zobaczyła , że to Luke odetchnęła i pocałowała go w policzek.
- Cześć przystojniaku. Co cię do mnie sprowadza?- zapytała robiąc mu obok siebie trochę miejsca na huśtawce.
- A tak przyszedłem. Słyszałem, że jesteś sama w domu więc pomyślałem, że przyjdę- uśmiechnął się. Dziewczyna skinęła głową ze zrozumieniem, podsuwając mu pod nos paczkę z żelkami. Blondyn pokręcił głową i wtedy rozległ się dźwięk oznaczający przyjście kolejnej wiadomości. Emma westchnęła nachylając się w stronę niewielkiego stolika by chwycić swój telefon.
"Ali Ali. Czy to jednak Ali? Kto pierwszy zgadnie kim jest naprawdę, wygrywa. Tik tok- A."
- Co to znaczy?- zapytał Zdziwiony Luke.
- Chyba nasz prześladowca chce nam coś przekazać- odparła Emma, jeszcze raz czytając uważnie wiadomość.
- Więc mógłby powiedzieć wprost a nie bawi się w jakieś gierki- warknął chłopak.
- Właśnie o to mu chodzi. Chce wciągnąć nas w swoją "A grę" Pytanie jest czy mu wierzymy
- Psychol wyraźnie coś wie jednak. Nie możemy go jednak całkowicie zignorować- odparła dziewczyna wstając z huśtawki
- Gdzie idziesz?- zapytał chłopak
- Jeżeli Alison coś ukrywa, w jej pokoju muszą być jakieś wskazówki- oznajmiła wchodząc do domu
***
- Masz coś?- zapytała dziewczyna wyglądając zza łóżka. Siedzieli w pokoju Alison już od 30 minut, przeszukując go kawałek po kawałku ale jak na razie nie mieli żadnego szczęścia.
- Właściwie tak. Po co Alison miałaby zamawiać cały zestaw kamer?- zapytał odwracając się w jej stronę z kawałkiem kartki. Emma szybko podniosła się z klęczek i podeszła szybko do chłopaka wyrywając mu z rąk kartkę i nerwowo ją czytając
- I to wcale nie taki tani zestaw- mruknęła- To jedne z najlepszych kamer
- Więc co robimy?- zapytał Luke
- Chodź- rozkazała chowając resztę papierów do szuflady i dokładnie ją zamknęła. Złapała blondyna za nadgarstek i wyprowadziła go z pokoju przyjaciółki rozglądając się czy aby na pewno nie zostawili po sobie niczego podejrzanego. Szkoda, że nie zauważyła kolczyka leżącego obok łóżka.
Zabrała laptopa z biurka i usiadła z nim na łóżku, włączając go. Luke usiadł obok niej z nieodgadnionym wyrazem twarzy
- Co masz zamiar z tym zrobić?
- Chce się dowiedzieć czy gdzieś w pobliżu jest ta firma. Pojedziemy tam i zapytamy się czy to Alison kupiła te kamery czy może A jej podrzuciło tą fakturę- wyjaśniła pośpiesznie
- Zawsze mogła zlecić kupienie tego komuś innemu- odparł Luke- Naprawdę wydaje mi się, że czas iść z tym na policję- westchnął.
- Pójdę- przytaknęła dziewczyna spoglądając na niego z uczuciem- Ale najpierw muszę się dowiedzieć czy Alison ma coś wspólnego z A. Potem pójdę na tą policję. Obiecuję
- Trzymam cię za słowo- westchnął przyciągając ją do siebie i całując w skroń. Emma pocałowała go krótko w usta i powróciła do poszukiwań
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie wymyśliłam coś porządnego! :) Jak widzicie mamy nowy szablon. Za wykonanie bardzo dziękuje Magdzie z SzablonoSfery :) Po prawej stronie macie informacje co do dodawania rozdziałów oraz ile notek dzieli nas do końca :) Tak wiec to już chyba wszystko co miałam do przekazania. Zapraszam do czytania komentowania i tak dalej :)
Do następnego ! x

Fourteen "I love you"

MUSIC

- Dobra. Albo się aż tak spociłaś albo pływałaś w Atlantyku- oznajmiła Kate jak mnie zobaczyła.
- Niestety nie trafiłaś- oznajmiłam słodkim głosikiem- Czyli nie jesteś tak inteligentna za jaką Cię biorą- dodałam chcąc skierować się do pokoju by się przebrać, jednak dziewczyna zastąpiła mi drogę.
- Dobra okey rozumiem, że mnie nie lubisz- zaczęła ale gwałtownie jej przerwałam
- Nie lubię? Dziewczyno ja cię nienawidzę- poprawiłam ją
- Ale się staram. Obie z mamą się staramy- kontynuowała a ja skrzyżowałam ręce na wysokości piersi.
- Nieważne ile będziecie się starały. Nawet jeżeli twoja matka przejmie nazwisko mojego ojca to nigdy nie będziecie należeć do tej rodziny. A teraz wybacz idę do Alison
- Alison nie ma. Wyszła z Kylem kilkanaście minut zanim wróciłaś
- Co? Gdzie poszli?
- Nie wiem ale była nieźle odstawiona- wzruszyła ramionami. Miałam ochotę wrzasnąć. Kilkanaście godzin temu jęczała, że przyjazd tutaj jest zbyt ryzykowny a teraz wychodzi sobie Bóg wie gdzie. Zacisnęłam zęby i wyminęłam zdezorientowaną Kate
***
- Em jesteś gotowa?- zapytał ojciec stając w progu. Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze, przygładzając bluzkę- Luke już czeka na dole- dodał. Westchnęłam zakładając kolczyki po czym wyminęłam ojca z obojętnością wymalowaną na twarzy. W salonie rzeczywiście już czekał Luke. Ubrał się normalnie ale jednak wyglądał zbyt hot. Miał na sobie czarne jeansy, czarną koszulkę  koszulę w niebieską kratę i czarne trampki.
- Bawcie się dobrze!- krzyknęła jeszcze za nami Meredith, gdy już wychodziliśmy.
- Pięknie wyglądasz- pochwalił lustrując mój strój. Czułam, że się rumienie więc spuściłam wzrok i zaczęłam patrzeć się na nasze buty burcząc tylko "dziękuję"
- Gadałaś z Alison?- zapytał zmieniając temat.
- Nie. Wyszła gdzieś z Kylem i nie miałam z nią żadnego kontaktu. A ty gadałeś z Kylem?
- Nie miałem okazji. Ale dość o nich. Dziś jest nasz dzień i tylko tym będziemy się zajmować. Żadnych zmartwień, żadnym ponurych myśli. Tylko zabawa- zarządził a ja ochoczo kiwnęłam głową. Zapowiadał się dzień pełen wrażeń.
***
- Świetnie się bawiłam- wyznałam, gdy spacerowaliśmy po parku wieczorem.
- A widzisz festyny nie są takie złe- uśmiechnął się, splatając swoje palce z moimi. Nie wiem czy zrobił to odruchowo czy chciał to zrobić ale spodobało mi się to.
- Tak ale jedynie gdy masz dobre towarzystwo- przytaknęłam
- Więc uważasz mnie za dobre towarzystwo? To miłe- zatrzymał się odwracając się przodem do mnie- Masz piękne oczy- wyszeptał przybliżając się. Patrzyłam się na niego oniemiała. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Przejechał kciukiem po policzku uśmiechając się lekko- Chciałbym Cię teraz pocałować- wyznał
- Więc to zrób- poleciłam przysuwając się do niego. Był strasznie wysoki więc musiałam zadrzeć głowę by zobaczyć jego reakcję. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie mieszane ze szczęściem.
- Najpierw muszę Ci coś wyznać- powiedział poważnie- Odkąd pojawiłaś się w Pineville wiedziałem, że przewrócisz mój świat do góry nogami. Nie sądziłem, że potraktujesz to aż tak dosłownie i sprowadzisz ze sobą jakiegoś psychola ale dzięki niemu zrozumiałem, że wszystko jest ulotne, efemeryczne. Wydawało mi się, że to jest zwykłe zauroczenie, które szybko minie ale gdy Kyle zadzwonił do mnie i powiedział, że zniknęłaś tak się bałem, że cię stracę. Wtedy te zauroczenie przemieniło się w miłość. W miłość do ciebie, twojego lekkomyślnego zachowania. Kocham Cię Em. I jestem pewien w stu procentach, że nigdy nie przestanę- powiedział poważnie a w moich oczach pojawiły się łzy. Złapałam go za oba policzki i zmusiłam by się nachylił by potem złożyć na jego wargach pocałunek. Z początku był zaskoczony takim obrotem spraw ale chwilę później otrząsnął się przyciągając mnie bliżej. Miał miękkie i ciepłe wargi dające ukojenie
- Ja Ciebie też kocham Lu- oznajmiłam gdy w końcu się oderwaliśmy od siebie
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nudny. Krótki. Kompletnie do dupy. Nie mam pojęcia kiedy następny

Obserwatorzy