Two. "Memories"
- Zamierzasz się zapisać do pomponiarek?- drgnęłam słysząc znajomy głos.
- Adam idioto! Wystraszyłeś mnie- uderzyłam do w ramię nie szczędząc sobie siły.
- Sorka. Jak Ci minął pierwszy dzień w starej szkole?- zapytał opierając się o framugę.
- Tak jak zawsze w tej szkole. Nudno. W Dublinie chociaż raz w tygodniu dochodziło do bójek a tu? Nie zauważyłam nawet by ktokolwiek ściągał na dzisiejszej klasówce z biologii. Ta szkoła to totalne dno- mruknęłam opierając się o drzwi.
- Ale nasze wyniki w sporcie się poprawiły- odparł puszczając mi oczko.
- Wielkie wyróżnienie nie ma co- prychnęłam- Kto jest teraz kapitanem pomponiarek?
- Sarah Duanne- odparł wzdychając
- Kto?- zapytałam ponownie ponieważ kompletnie nie kojarzyłam tego nazwiska- To jakaś nowa?
- Też tak myślałem. Pamiętasz jak w pierwszej klasie jakaś dziewczyna cisnęła tacą z lunchem jakiemuś kujonowi bo wylał na jej buty shake'a?- kiwnęłam głową- To właśnie Sarah była tym kujonem
- Z samego dołu na sam szczyt. Kto by pomyślał- zaplotłam ręce na piersiach.
- Z pewnością nie Cece, której odebrano rolę kapitana. Jest wściekła na Sarah, tak mocno, że ostatnio podobno podmieniła jej odżywkę do włosów w szatni. Ale pomyliła szafki i ucierpiała jakaś pływaczka.
- Peszek- rzuciłam odrywając się od drzwi i ruszając naprzód.
- Gdzie idziesz?- zapytał blondyn podbiegając do mnie.
- Jak to gdzie? Na trybuny. Chcę zobaczyć tą maskaradę. W końcu rok temu to ja jej przewodziłam. Chcę wiedzieć czy ta dziewczyna jest warta zagrzewania naszej szkolnej drużyny do zwycięstwa- wyjaśniłam wspinając się po metalowych schodkach i zajmując miejsce w najwyższym rzędzie. Oparłam nogi o ławkę przede mną i z zaciekawieniem obserwowałam jak Sarah wydaje polecenia dziewczynom z drużyny.
- To w Dublinie zmieniłaś styl?- zapytał Adam wskazując na moje podarte jeansy
- Taaa. Trzeba było się wpasować w tłum.
- Fajny. Podoba mi się- pochwalił.
- Mi też- odparłam z rozbawieniem.
***
- Ta dziewczyna nie ma pojęcia o dopingowaniu- skwitowałam gdy opuściliśmy salę gimnastyczną- Jakim cudem została przyjęta do składu? Ta szkoła już do końca obniżyła standardy- dodałam otwierając szafkę i wkładając do niej niepotrzebne już mi książki.
- Co knujesz?- zapytał.
- Nic takiego. Zobaczymy się potem- oznajmiłam z uśmiechem zamykając szafkę.
-Taa- mruknął chłopak ale ja już kierowałam sie w stronę stołówki mając nadzieję, znaleźć tam osobę której szukam. Przekroczyłam próg i uderzył we mnie odór wysoko tłuszczowych hamburgerów i frytek oraz gwar rozmów. Skierowałam się na prawo, tam gdzie były stoliki popularnych dzieciaków. Jasną głowę Cece
widziałam już daleka. Nie witając się z nikim usiadłam obok niej i rzuciłam z prosto z mostu.
- Mam propozycję- blondyna spojrzała w moją stronę i uniosła brew.
- Znamy się?
- Emma Hyland. Możemy pogadać?
- A to ty. Coś się w tobie zmieniło. No więc słucham. Co takiego ważnego masz mi do powiedzenia?- oznajmiła wymachując dziwnie rękoma.
- W cztery oczy- posłałam jej wymowne spojrzenie. Blondynka ciężko westchnęła wstając od stolika. Odeszłyśmy kawałek od jej znajomych.
- No wiec słucham- oznajmiła zrezygnowana blondynka.
- Słyszałam, że nie jesteś już kapitanem cheerleaderek
- Taa i? Ta mała suka zniszczyła mi oceny przez co Collins mnie wyrzuciła z drużyny. Wiesz oceny najważniejsze i tak dalej. Przejdziesz do rzeczy czy mam sobie iść?- zapytała
- Interesuje mnie czy nie chciałabyś odzyskać to stanowisko?
- A dlaczego sama nie możesz wrócić do cheerleaderek? W końcu to ty niedawno przewodziłaś drużyną.
- Ponieważ mnie to nie kręci a oddałam pieczę nad drużyną tobie. Ale jak widzę postanowiłaś zignorować ten dar i po prostu się poddać- powiedziałam ostro- W dodatku jakiejś kujonicy, która może spać ze szczytu na sam dół równie szybko jak się na nim znalazła. Pytanie czy jednak to ma sens? Chcesz być kapitanem czy nie?- zapytałam śledząc reakcję dziewczyny- Chcesz doprowadzić naszą drużynę do zwycięstwa? Chcesz otrzymać dyplom za godne reprezentowanie szkoły?
- Chce- odparła cicho
- Nie usłyszałam
- Chce. Cholernie tego chce.
- Więc dajmy posmakować tej małej kujonicy co oznacza gniew prawdziwych kapitanów- oznajmiłam pełna zapału
- Hej Emma!- odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Luke'a. Zaśmiałam się zwalniając kroku. Cece się zmyła zostawiając mnie z blondynem sam na sam.
- Cześć Lucas. Co tam?- zagadnęłam
- Chciałem odświeżyć tą starą szopę babci i przydałaby mi się pomoc a jako, że też tam przychodzisz oczekuję jej od ciebie- wypalił ca co wybuchłam śmiechem.
- Okey. Kiedy mam przyjść?- zapytałam poprawiając ramię plecaka.
- Najlepiej to dziś. Chciałbym dziś zacząć żeby skończyć ja przed urodzinami babci
- Spoko. przyjdę zaraz po szkole- poinformowałam- Do zobaczenia
- Cześć- pomachałam mu po czym odwróciłam się i zaczęłam kierować się na francuski.
***
- Jestem- oznajmiłam stając za blondynem, który czyścił deski. Blondyn odwrócił się i zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie boisz się zniszczyć tych ubrań?- zapytał.
- Bez obaw. W te spodnie już się nie zapinam a bluzkę ukradłam Meredith- oznajmiłam sięgając po papier ścierny. Luke wybuchł śmiechem.
- Wścieknie się jak się dowie- oznajmił.
- A mnie to szczerze nie obchodzi- odparłam słodkim głosikiem.
- Niesamowite- odparł chłopak kręcąc głową.
- Wiem. Więc gdzie zacząć?
- Możesz wziąć się za tamtą ścianę- powiedział. Przytaknęłam i zabrałam się do pracy
------------------------------------------------------------------------------------------
Na początku chciałam przeprosić dziewczynę, której usunęłam przypadkowo komentarz pod ostatnim postem. Słońce na prawdę Cię przepraszam mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :)
Druga sprawa to małe pytanie. Czy mam tą historię pisać również na Wattpadzie? Poradźcie mi coś, proszę :)
No i trzecia to podziękowania za 150 wyświetleń :)
Jesteście kochani :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Opowiadanie zaczyna się bardzo ciekawie. Niby jeszcze wiele nie mogę powiedzieć, bo to dopiero drugi rozdział i są one dość krótkie, ale mi się podoba i na pewno będę tu jeszcze zaglądała. W sumie na wattpadzie czytałoby mi się łatwiej, bo tam jestem częściej, ale to już jak uważasz. Czekam na trójkę. :)
OdpowiedzUsuńhttp://wicked-fanfic.blogspot.com/