Eight "Psychotical bitch"

Gdy Emmę wypuszczona następnego popołudnia ze szpitala od razu pojechała z Lukiem na lotnisko by odebrać Kyle'a. W tym momencie oboje czekali przy odpowiednim terminale i nerwowo wyglądali na przybycie Irlandczyka. Dziewczyna co chwila poprawiała kapelusz no głowie bądź okulary na oczach, by upewnić się, że jej zadrapań nie będzie widać. Złamana ręka już przyciągała zbyt wiele niepotrzebnej uwagi.
- Jak on w ogóle wygląda?- zapytał Luke materializując się nagle obok niej gdy kilka minut temu zakomunikował, że idę do toalety.
- Wysoki. Zapewne nieogolony. Szeroki uśmiech. Na pewno nie przegapisz- odparła dziewczyna stając na palcach by lepiej widzieć znajomą twarz w tłumie ludzi.
- Wiele mi to nie dało- mruknął blondyn. W końcu jednak brunetka zaczęła piszczeć i krzyczeć więc domyślił się, że zauważyła mniemanego Kyle'a. Sekundę później i on go zauważył. W ręku trzymał niewielką torbę podróżną a przez ramię miał zawieszoną bluzę.
- Siemasz Em- przywitał się przytulając drobne ciałko dziewczyny do siebie uważając na jej złamaną rękę- Siemasz chłopaku Em
- Nie jesteśmy razem- odparli razem zgodnie.
- Jeszcze- odparł chłopak- Kyle jestem- podał dłoń Hemmingsowi. Blondyn tylko burknął krótkie Luke- Gorąco tutaj macie. Zupełne przeciwieństwo Dublina
- Uwierz mi Dublin był dużo dużo lepszy
- Gadałem z Michaelem przed wylotem. Nie dałby rady przylecieć w tym tygodniu. Musi zaleczyć algebrę czy coś takiego. Więc w sumie dobrze, że do mnie zadzwoniłaś. Zaczynamy od razu, czy najpierw pokażesz mi to urocze miasteczko?- zaproponował oglądając się za jakąś blondynką.
- Sądząc po twoim zainteresowaniu wydaje mi się, że mały spacer po mieście bardziej by ci się spodobał
- Jak ty mnie dobrze znasz- przytaknął chłopak z uśmiechem
~~~
- No więc czemu sądzisz, że to ta świruska Clarissa wysyła ci sms z pogróżkami?- zapytał brunet wpychając do ust kolejny kawałek naleśnika z ociekającym syropem klonowym.
- Alison mi mówiła, że wiele razy Clarissa podszywała się pod nią. Jedną z jej "ofiar" byłeś ty- zrobiła krótką pauzę- Ale zazwyczaj wszystko się wydawało. To było tylko spostrzeżenie ale kiedy powiedziałeś mi, że Clarissa jest w USA pomyślałam, że może mieć to sens- chłopak nadal patrzył na nią z niezrozumieniem- Clarissa chciała mieć życie Alison. Więc ją udawała. Udało jej się nabrać ciebie, mnie, ludzi ze szkoły. Lecz gdy wraz z Alison ją wydałyśmy postanowiła się zemścić. Alison zabiła a mnie zaczęła zastraszać. Tylko po to by udowodnić, że nie jest bezużyteczna. Że potrafi sobie poradzić sama
- To miałoby sens. Jej reakcja kilka dni po pogrzebie byłby wtedy uzasadniona. Cieszyła się bo nikt nie stał jej na drodze by być lepszą. Szkoda tylko, że posunęła się do zabójstwa.
- Czekajcie chwilę. To nie ma ŻADNEGO sensu- odezwał sie Luke do tej pory tylko przysłuchujący sie konwersacji- Po co miałaby zabijać własną siostrę?
- Alison i Clarissa od małego się nie znosiły. Gdy miały po 9 lat, Clarissa próbowała wepchnąć Alison pod auto. Niestety- dla Clarissy, Alison była silniejsza od Clarissy i udało jej się jakoś ją obezwładnić i powalić na ziemię. Potem w gimnazjum Clarissa ponad wszelką cenę próbowała ośmieszyć Alison. Gdy to nie dawało skutku zaczęła się pod nią podszywać i podrywać starszych, zajętych chłopaków przez co do Alison wybierały się wycieczki zazdrosnych dziewczyn z ogromną chęcią bicia. Alison nieświadoma nie wiedziała co się dzieje. Im bardziej obrywało się Alison tym bardziej Clarissa się cieszyła. Kilka miesięcy przed swoją śmiercią, Alison zadzwoniła do mnie w nocy zapłakana, mówiąc, że Clarissa próbowała ją udusić poduszką podczas snu. To przelało czarę goryczy. U Clarissy zdiagnozowano zaburzenie osobowości tak ciężkie, że psycholog stwierdził, że najbezpieczniejszym wyjściem będzie umieszczenie w psychiatryku. Clarissa nie widziała nikogo przez ponad dwa miesiące, jednak jej stan zaczynał się poprawiać w którymś momencie więc lekarz stwierdził, że można ją wypuścić. Do domu wróciła kilka dni przed śmiercią Alison. Przez pierwsze dni zachowywała się normalnie jednak potem wszystko zaczęło wracać
- Pamiętam to. Alison często u mnie nocowała bo mówiła, że cały czas czuje się obserwowana- wtrąciła dziewczyna
- No właśnie. W noc zabójstwa, umówiłem się z Alison w parku. Była poddenerwowana i cały czas powtarzała, że Clarissa jest wściekła za to, że ją wydała do rodziców i chce się zemścić. Zapewniałem ją, że nic jej nie będzie. Że po prostu Clarissa musi się trochę powściekać ale w końcu jest jej siostrą i nie zabije jej ani nic z tych rzeczy. Jednak się myliłem. To był ostatni raz kiedy widziałem Alison żywą. Dwa dni później znaleziono jej ciało, niechlujnie zakopane w ogrodzie
- Mówiłeś o tym policji?-zapytał Luke
- Jasne. Nie uwierzyli mi bo Clarissa w tym dniu była przez cały dzień w Castlebar u jakiejś ciotki. Nie wierzyłem w to ale co mogłem zrobić? Dopiero kilka miesięcy później poznałem przez internet takiego kolesia Michael'a. Jest z Australi więc może go znasz
- Australia to duży kontynent- zaśmiał się krótko blondyn- Nazwisko bym prosił
- Clifford
- Michael Clifford?- zdziwił się blondyn- Kolorowe włosy?- Kyle skinął głową
- To on nauczył mnie hakować komputery, telefony i rożne takie bzdety. Włamałem się do telefonu Clarissy i odkryłem, że tego dnia nie była w Castlebar. Miała umówione spotkanie z terapeutą ale się na nim nie pojawiła. Nie mogłem iść z tym na psy bo by mnie zamknęli za hakowanie. Miałem w ręku Asa a nie mogłem go użyć. Czułem się taki bezużyteczny- przeniósł wzrok na Emmę- Ale w twoim przypadku tak nie będzie. Znajdę tego kto ci groził i sprawię, że będzie gnił w pierdlu do końca swoich dni- obiecał
- Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy Ky
- Chociaż tak mogę się odwdzięczyć Alison, że jej nie ochroniłem. Chroniąc jej przyjaciółkę- odparł lekko się uśmiechając
***
- Jak myślisz? Uda mu się? - zapytał Luke, obserwując rozmawiającego przez telefon Kyle'a niedaleko ich dwójki.
- Nie mam pojęcia. Ale moim jedynym marzeniem jest by się stąd wyrwać. Z dala od tego całego chłamu- westchnęła przejeżdżając dłonią po włosach.
- Kiedy to wszystko się skończy zabiorę cię do Australii, byś odpoczęła.
- Chcesz mnie zabrać do kraju w którym woda płynie wstecz? Chyba Cię pogrzało- odparła z uśmiechem
- To tylko mit by straszyć małe dzieci, które nie chcą jeść kaszy- oznajmił kopiąc mały kamyk prosto przed siebie.
- W takim razie chętnie- odparła a na jej ustach pojawił się niewielki uśmiech. Kyle w tym momencie skończył rozmawiać i podszedł do nich
- Tak więc gadałem z Michaelem. Przy okazji- kazał ci szykować dla niego łóżko- powiedział do Luke'a- Będzie pojutrze bo ma zabrać jeszcze dwóch kumpli. Pomoże z namierzeniem, więc do końca tygodnia twój horror powinien się skończyć- posłał jej uśmiech.
- Dzięki- odparła. I w tym momencie zabrzmiał znienawidzony przez nią dzwonek jej własnej komórki. Wyjęła telefon i przeczytała sms.

-"Ciesz się tym co masz. Niedługo nie będziesz miała niczego- A."- przeczytała na głos znudzonym głosem- Klasa, naprawdę - mruknęła
- Wytrzymaj jeszcze te kilka dni- poprosił blondyn gładząc ją po plecach
- Żeby to było takie łatwe- westchnęła

1 komentarz:

  1. Uwielbiam twojego bloga i nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy