Six "Moment of truth"

- Możemy pogadać?- zapytał Luke następnego dnia, niemal przytrzaskując dziewczynie palce drzwiczkami od szafki.
- To teraz w ten sposób się witamy? A gdzie jest "Witaj Em. Niebiańsko dziś wyglądasz. To nowe buty?"- zapytała z wyczuwalną ironią w głosie.
- Przestań. Musisz iść z tym na policję- ściszył głos.
- Z czym? Z tym, że nie potrafisz powiedzieć zwykłego cześć? Nie wsadzą Cię do pudła za coś takiego, Lucas- odparła rozbawiona.
- To cię tak bawi? To, że ktoś Ci grozi?- blondyn wyglądał na poddenerwowanego ale w tej chwili Emma miała to gdzieś. Chciała znaleźć się z daleko od niego i jego bezsensownego gadania.
- Wydaje mi się, że nie potrzebnie się tak zadręczasz Lucas. Zainwestuj w antydepresanty. Przydadzą Ci się- poklepała go po ramieniu, zręcznie go wymijając.
***
- Ooo dobrze, że już jesteś. Zrobiłyśmy obiad- zaświergotała Meredith gdy dziewczyna wróciła ze szkoły. Emma tylko wywróciła oczami odstawiając torbę na komodę.
- Kolejną sałatkę?- zakpiła.
- Nie. Skrzydełka kurczaka w ryżu (od aut. pycha!)- Emma ze zdziwienia uniosła brwi- Kate powiedziała, że odżywiając się samą sałatą nie damy rady robić cięższych prac, więc od dziś sałatki będą tylko w niedzielę- brunetka prychnęła.
- Posłuchałaś się Kate a mnie w ogóle ignorowałaś. Świetnie. Rób tak dalej a z pewnością cię nie zaakceptuje w tej rodzinie- wyrzuciła z siebie omijając ją mocnym szturchnięciem w ramię- A te swoje skrzydełka wsadź sobie nie powiem gdzie!- krzyknęła jeszcze.
Wparowała do pokoju trzaskając drzwiami i usiadła na fotelu podciągając nogi pod brodę. Wtedy usłyszała dźwięk swojego telefonu. Wyciągnęła go i czytając wiadomość ogarnęła ją jeszcze większa złość.
Była by z ciebie taka dumna- A.
P.S Widzimy się niedługo
- Pierdol się!- krzyknęła rzucając telefon przez cały pokój. Przedmiot odbił się od ściany i wylądował z głośnym hukiem na podłodze- Nienawidzę tego, nienawidzę swojego życia. Nienawidzę Pineville. Chce wrócić do Dublina- powtarzała to sobie do momentu aż jej telefon nie zaczął tym razem dzwonić. Podeszła do niego wycierając łzy, które zdążyły się wydostać z jej oczu i podniosła go. Była pewna, że to Luke do niej dzwonił ale jednak się pomyliła
- Cześć Em. Sorka, że dopiero oddzwaniam- gdy w słuchawce usłyszała łagodny głos Kyle'a, ogarnęło ją momentalne poczucie spokoju.
- Nie gniewam się- odparła dziewczyna przełykając gulę w gardle.
- Więc masz do mnie jakąś sprawę, czy dzwoniłaś by poplotkować?- zapytał
- W sumie to mam pytanie. Przesyłałeś ten filmik z zeszłego lata komuś? Ten z Alison
- Nie czemu pytasz? Mam ten filmik na kompie- i tego się najbardziej obawiała- Coś się stało? Em?
- Myślę, że ktoś ci zhakował komputer. Rzecz w tym, że nie mam pojęcia kto.
- Co jak to? To niemożliwe. Wiedziałbym o tym- zdziwił się- Jesteś pewna?
- Kilka dni temu dostałam anonimową wiadomość aby jechać do Richmond. Podany był adres opuszczonej fabryki. Pojechałam tam bo myślałam, że to może Alison jakimś cudem żyje i chce się ujawnić. Jednak gdy tam dotarłam ktoś puścił właśnie ten filmik. Gdy tylko wróciłam zadzwoniłam do ciebie. Mógłbyś jakoś namierzyć tą osobę co wysyła mi te wiadomości?
- Chciałbym ale musiałbym do ciebie przylecieć by go namierzyć z twojego kompa a nie dam rady bo mam egzaminy. Ale mój znajomy z Australii jedzie akurat do Pineville odwiedzić jakiegoś swojego kumpla, więc mogę mu powiedzieć by zajrzał do ciebie
- Naprawdę? Byłoby świetnie
- Jasne żaden problem. W końcu kiedyś się przyjaźniliśmy- mogła sobie tylko wyobrazić jak w tym momencie na twarzy chłopaka pojawia się lekki uśmiech.
- Będę twoją dłużniczką do końca życia
- Przestań. Powiedz mi czy dostałaś więcej takich wiadomości?
- Szczerze. Było ich cztery czy pięć. Wszystkie powiązane z Alison. W jednym nawet było przezwisko jakim mnie nazywała
- To wygląda na poważniejsze niż się nie wydaje. Jesteś pewna, ze nie chcesz tego zgłosić na policję?
- Nie- zaprzeczyła- Żadnej policji
- No dobra jak tam chcesz. Ale uważaj na siebie. To wygląda na jakieś osobiste porachunki. Mike powinien być za kilka dni z Pineville. Możesz mu zaufać z tym wszystkim
- Postaram się. Do zobaczenia- dziewczyna pożegnała się po czym zakończyła połączenie. Miała już dość tego dnia.
***
Emma oderwała się na chwilę od laptopa by zejść na dół po coś do jedzenia. Przeciągnęła się czując jak niektóre kręgi jej strzelają i powolnym, leniwym krokiem skierowała się do kuchni. Słysząc ściszone głosy zaczęła się ciszej zachowywać. Podkradła się pod ścianę dzielącą salon z kuchnią i zaczęła nasłuchiwać
- Dlaczego nie powiedziałaś mu od razu? O tym że jestem twoją córką- zapytała Kate. Brunetka otworzyła usta ze zdziwienia.
- Bo nie wiem jak zareaguje, Katie. Poczekaj jeszcze kilka dni i mu powiem. I wtedy staniemy się jedną, wielką szczęśliwą rodziną- Emma nie wytrzymała
- Miło, że tak mówisz ale ta rodzina była szczęśliwa zanim do niej wkroczyłaś, niszcząc wszystko jak tornado- odezwała się wychodząc ze swojej kryjówki.
- Emma? Dlaczego podsłuchiwałaś? To niegrzeczne- wykrztusiła kobieta.
- Daruj sobie te tanie teksty. Wiedziałam, że coś jest z tobą nie tak. Teraz już wiem co takiego. Jesteś kłamliwą manipulantką- syknęła.
- Odczep się od niej!- krzyknęła Kate.
- Zamknij się ! Jesteś taka sama jak ona! Teraz rozumiem dlaczego byłaś taka milutka. Chciałaś się podlizać, bo myślałaś że jak się dowiem o tym że jesteś jej córką to jakoś cię przetrawię? Cwane posunięcie. Ale wiecie co? Żadnej szczęśliwej rodziny nie będzie. - spojrzała na Meredith- Z chwilą gdy zdecydujesz się wyjść za mojego ojca, twoje życie stanie się piekłem. Ale to będzie nic w porównaniu z jej życiem. Sprawię, że stanie się nikim. Wyrzutkiem. Nikim istotnym. A ja będę się rozkoszować tym widokiem. Więc lepiej dwa razy się zastanów zanim podejmiesz decyzję- wyznała na jednym wydechu- Życzę miłego wieczoru- posłała im ironiczny uśmiech i wyszła z domu.
****
- Dziękuje, że mogę tutaj zostać pani Harris- podziękowała dziewczyna.
- Słońce nie ma problemu. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie jak wnuczka- odparła staruszka.
- Dobrze, że chociaż dla pani- mruknęła dziewczyna, wspinając się po schodach. Według wskazówek pani Harris, pokój Hemmingsa znajdował się na końcu korytarza po prawej stronie.
- Cześć- powiedziała niepewnie dziewczyna stając w progu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy