- Panno Hyland?- brunetka zamarła gdy na korytarzu usłyszała głos nauczycielki od hiszpańskiego. Niepewnie odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z niską, krępą kobietą
- Tak pani Santiago?- zapytała poprawiając uporczywie opadający pasek torby.
- Mogłybyśmy porozmawiać przez chwilę?- zapytała kobieta wskazując drzwi do jednej z klas. Emma skinęła głową przechodząc do pomieszczenia. Była to jedna z większych klas lecz dobrze pamiętała, że nigdy nie miała tutaj lekcji. Usiadła w jednej z ławek i cierpliwie czekała aż nauczycielka wyjaśni jej co się dzieje. Kobieta zajęła miejsce na przeciwko dziewczyny i wyznała
- Chciałabym Cię zgłosić do wymiany zagranicznej- Emma ze zdziwienia uniosła brwi
- Ale dlaczego akurat ja?- zapytała.
- To oczywiście. Jesteś jedną z najlepszych uczennic w mojej grupie- wyjaśniła
- Wie pani to bardzo miłe ale ja chyba jednak nie będę mogła- brunetka zaczęła podnosić się ze swojego miejsca.
- Mimo to zastanów się. Wyślę wszelkie informacje do twoich rodziców a w razie jakiś pytań przyjdź do mnie- kobieta również się podniosła wciskając do ręki dziewczyny ulotkę. Emma ledwie na nią spojrzała bo była zbyt zajęta wydostaniem się z klasy. Przeciskała się przez tłum uczniów śpieszących się na lekcje. Nie zwracała uwagi na ich krzywe spojrzenia i pełne oburzenia krzyki. To nie było możliwe. Jej oceny z hiszpańskiego były przeciętne, było wiele dużo lepszych od niej a mimo to pani Santiago wybrała ją. Brunetka jednak w pewnym momencie oprzytomniała i pośpiesznie wyciągnęła z torby telefon. Tak ja myślała miała nową wiadomość
"Taki mój prezent urodzinowy. Nie ma za co- A." Do wiadomości były dołączone dwa zdjęcia na obu były oceny Emmy jednak na drugiej były one pozmieniane.
- Nienawidzę Cię szmato- mruknęła opierając się o chłodny mur. Nie mogła się przyznać, że ktoś zmienił jej oceny bo mogłaby mieć przez to problemy. A znając panią Santiago będzie cały czas naciskać by pojechała. Emma poczuła zmęczenie. Miała już tego wszystkiego dość. Wybrała dobrze znajomy numer
- Halo?- usłyszała niewyraźny głos należący do jej chłopaka
- Mam tego dość. Jestem gotowa iść z tym wszystkim na policję- oznajmiła
***
Wszystko co zdarzyło się na komisariacie pamięta jak przez mgłę. Te same pytania tyle, że pod inną postacią, ciągłe niedowierzanie dlaczego nie przyszła do nich wcześniej i coraz więcej paragrafów za które mogą wsadzić jej prześladowcę za kratki. Zastanawiała się, czy nie powiedzieć im o jej podejrzeniach co do Alison ale wyręczył ja w tym Kyle, który przyjechał z nią. Powiedział im o wszystkim, o tym jak sfingowała swoją śmierć i ukrywała się ponad rok, o tym jak "porwała" mnie z Nowego Orleanu, o tym jak groziła właścicielowi firmy komputerowej w zamian za kilka kamer. Nawet nie mrugnął okiem gdy funkcjonariusz wydał polecenie natychmiastowego aresztowania Alison. I wtedy Emma zrozumiała. Kyle całym sercem nienawidził Alison. Być może kiedyś ją kochał ale teraz to uczucie z pewnością wyparowało. Zaoferował sie również w namierzaniu sygnału prześladowcy nie myśląc o tym, że mogą go aresztować o przyznanie się do hakowania. On też był tym wszystkim zmęczony. Nawet gdy wrócili do domu to on wyjaśniał wszystko ojcu Emmy. Brunetka jedynie siedziała na kanapie i tępo wpatrywała się przed siebie.
- Od kiedy to trwa?- zapytał mężczyzna siadając obok córki
- Od ponad miesiąca- mruknęła podciągając kolana pod brodę.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?- zapytał urażony. Emma spojrzała na niego z niedowierzaniem
- Serio? Jeszcze się nie domyślasz?- zakpiła- Odkąd ta lafirynda się tu wprowadziła nie obchodzi cię nikt prócz niej i jej córeczki. Nie interesowałeś się mną wcale. Więc proszę bardzo, żeń się z nią ale wiedz, że ona nigdy nie stanie się członkiem naszej rodziny- Emma wstała z kanapy kierując się na górę- A i jeszcze jedno. Równo z momentem, w którym ta zdzira przyjmie nazwisko Hyland, ja przyjmuje nazwisko mamy- Johnson. Oficjalnie!- krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju. Wiedziała, że jej życie nigdy nie będzie normalne. I powoli zaczynała go mieć dość....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz