Fourteen "I love you"

MUSIC

- Dobra. Albo się aż tak spociłaś albo pływałaś w Atlantyku- oznajmiła Kate jak mnie zobaczyła.
- Niestety nie trafiłaś- oznajmiłam słodkim głosikiem- Czyli nie jesteś tak inteligentna za jaką Cię biorą- dodałam chcąc skierować się do pokoju by się przebrać, jednak dziewczyna zastąpiła mi drogę.
- Dobra okey rozumiem, że mnie nie lubisz- zaczęła ale gwałtownie jej przerwałam
- Nie lubię? Dziewczyno ja cię nienawidzę- poprawiłam ją
- Ale się staram. Obie z mamą się staramy- kontynuowała a ja skrzyżowałam ręce na wysokości piersi.
- Nieważne ile będziecie się starały. Nawet jeżeli twoja matka przejmie nazwisko mojego ojca to nigdy nie będziecie należeć do tej rodziny. A teraz wybacz idę do Alison
- Alison nie ma. Wyszła z Kylem kilkanaście minut zanim wróciłaś
- Co? Gdzie poszli?
- Nie wiem ale była nieźle odstawiona- wzruszyła ramionami. Miałam ochotę wrzasnąć. Kilkanaście godzin temu jęczała, że przyjazd tutaj jest zbyt ryzykowny a teraz wychodzi sobie Bóg wie gdzie. Zacisnęłam zęby i wyminęłam zdezorientowaną Kate
***
- Em jesteś gotowa?- zapytał ojciec stając w progu. Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze, przygładzając bluzkę- Luke już czeka na dole- dodał. Westchnęłam zakładając kolczyki po czym wyminęłam ojca z obojętnością wymalowaną na twarzy. W salonie rzeczywiście już czekał Luke. Ubrał się normalnie ale jednak wyglądał zbyt hot. Miał na sobie czarne jeansy, czarną koszulkę  koszulę w niebieską kratę i czarne trampki.
- Bawcie się dobrze!- krzyknęła jeszcze za nami Meredith, gdy już wychodziliśmy.
- Pięknie wyglądasz- pochwalił lustrując mój strój. Czułam, że się rumienie więc spuściłam wzrok i zaczęłam patrzeć się na nasze buty burcząc tylko "dziękuję"
- Gadałaś z Alison?- zapytał zmieniając temat.
- Nie. Wyszła gdzieś z Kylem i nie miałam z nią żadnego kontaktu. A ty gadałeś z Kylem?
- Nie miałem okazji. Ale dość o nich. Dziś jest nasz dzień i tylko tym będziemy się zajmować. Żadnych zmartwień, żadnym ponurych myśli. Tylko zabawa- zarządził a ja ochoczo kiwnęłam głową. Zapowiadał się dzień pełen wrażeń.
***
- Świetnie się bawiłam- wyznałam, gdy spacerowaliśmy po parku wieczorem.
- A widzisz festyny nie są takie złe- uśmiechnął się, splatając swoje palce z moimi. Nie wiem czy zrobił to odruchowo czy chciał to zrobić ale spodobało mi się to.
- Tak ale jedynie gdy masz dobre towarzystwo- przytaknęłam
- Więc uważasz mnie za dobre towarzystwo? To miłe- zatrzymał się odwracając się przodem do mnie- Masz piękne oczy- wyszeptał przybliżając się. Patrzyłam się na niego oniemiała. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Przejechał kciukiem po policzku uśmiechając się lekko- Chciałbym Cię teraz pocałować- wyznał
- Więc to zrób- poleciłam przysuwając się do niego. Był strasznie wysoki więc musiałam zadrzeć głowę by zobaczyć jego reakcję. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie mieszane ze szczęściem.
- Najpierw muszę Ci coś wyznać- powiedział poważnie- Odkąd pojawiłaś się w Pineville wiedziałem, że przewrócisz mój świat do góry nogami. Nie sądziłem, że potraktujesz to aż tak dosłownie i sprowadzisz ze sobą jakiegoś psychola ale dzięki niemu zrozumiałem, że wszystko jest ulotne, efemeryczne. Wydawało mi się, że to jest zwykłe zauroczenie, które szybko minie ale gdy Kyle zadzwonił do mnie i powiedział, że zniknęłaś tak się bałem, że cię stracę. Wtedy te zauroczenie przemieniło się w miłość. W miłość do ciebie, twojego lekkomyślnego zachowania. Kocham Cię Em. I jestem pewien w stu procentach, że nigdy nie przestanę- powiedział poważnie a w moich oczach pojawiły się łzy. Złapałam go za oba policzki i zmusiłam by się nachylił by potem złożyć na jego wargach pocałunek. Z początku był zaskoczony takim obrotem spraw ale chwilę później otrząsnął się przyciągając mnie bliżej. Miał miękkie i ciepłe wargi dające ukojenie
- Ja Ciebie też kocham Lu- oznajmiłam gdy w końcu się oderwaliśmy od siebie
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nudny. Krótki. Kompletnie do dupy. Nie mam pojęcia kiedy następny

2 komentarze:

Obserwatorzy