Epilogue "I love you"

Każdego dnia czuć to odrobinę dłużej


- Pięknie wyglądasz- pochwalił Luke widząc swoją dziewczynę w fioletowej sukience, którą kupiła zaledwie dzisiaj, kilka godzin przed ślubem. Wcześniejsza została zniszczona przez psychiczną Alison więc Emma musiała szybko znaleźć sobie inną. Co bardziej zaskoczyło chłopaka to, że Emma przyjęła to ze spokojem. Nie było łez, wrzasków i tego typu spraw. Po prostu zabrała kluczyki i pojechała do centrum handlowego.
- Dobrze, że chociaż ty tak uważasz. Ciotka Doris przed chwilą skomentowała moje chodzenie na szpilkach jako "stąpanie kaczki"- zaśmiała się brunetka.
- Twoja ciotka się nie zna- odparł Luke chwytając dziewczynę za dłonie.
- Wiem. Kto normalny zakłada na ślub białe skarpetki i sandały?- zachichotała wzruszając ramionami.
- No to mamy dowód, że twoja ciotka na prawdę się nie zna- przyznał
- I stwierdziła, że jesteś za chudy jak na osiemnastolatka tak przy okazji- dodała jeszcze mijając go.
- Więc zrobiła sobie wroga- poinformował idąc za nią- Jak twój ojciec? Mocno poddenerwowany?
- Kiedy szłam tutaj siedział na kanapie i obgryzał paznokcie. A to nie dobrze. Nie będzie miał miejsca na tort
- Żeni się. Nie dziwie mu się. Dał się usidlić jakiejś babie- mruknął drocząc się z brunetką
- Ty też- odparła zamykając torebkę- Nie jesteś w niczym lepszy Lucas- dodała z szerokim uśmiechem zamykając tym samym usta swojemu chłopakowi.
- Cześć gołąbeczki- odezwał się Kyle wślizgując się wraz z Kate na krzesła obok nich- Chusteczki przygotowane?
- A co będziesz płakał?- zapytała Emma
- Dobrze wiesz, że takie imprezy mnie wzruszają- odparł chłopak trzymając się teatralnie za serce
- Idiota- skwitowała rozbawiona Emma. W tym momencie jej wzrok spoczął na splecionych palcach Kate i Kyle'a leżących na sukience jej przyszłej przyrodniej siostry. Luke również to zauważył.
- Już tak oficjalnie?- zapytał. Kyle lekko się uśmiechnął
- Tak. Alison już nam nie zagraża więc po co czekać- poinformował
- Oby ta suka gniła w tym psychiatryku- mruknęła Kate a Emma spojrzała na nią z szokiem. Nie spodziewała się takich słów ze strony Katherine. Luke wybuchł śmiechem
- Em twoja mina była bezcenna- brunetka tylko posłała mu piorunujące spojrzenie po czym skupiła się na ceremonii, która właśnie się zaczynała. Widziała jak jej ojciec się stresował, mogła poznać to po tym jak nerwowo bawił się palcami. Rozbrzmiała muzyka a na biały dywan weszły dwie dziewczynki rzucając kwiatkami dookoła, w efekcie czego różowe płatki zaplątały się w jasnych kosmykach Luke i rozbawiona Emma musiała je wyjmować. Tuż za dziewczynkami szła jakaś przyjaciółka Meredith, która była druhną. Na samym końcu pojawiła się Meredith w białej niczym śnieg sukience i bukietem fiołków w dłoniach. Ceremonia zaczęła się. Emma ze zdumieniem wpatrywała się jak jej ojciec powtarza słowa przysięgi z błyszczącymi oczami. Był szcześliwy. Dziewczyna dopiero teraz to zobaczyła. Jej ojciec kochał Meredith a ona cały czas była przeciwko niej. Poczuła się jak skończona idiotka. Nie zauważyła kiedy goście zerwali się z miejsc by pogratulować młodej parze. Posłała tylko Luke'owi przepraszające spojrzenie po czym wstała z krzesła i szybkim krokiem skierowała się w stronę domu. Jednak blondyn nie zamierzał odpuszczać i pobiegł za nią. Zastał ją w kuchni opierającą się o szafkę.
- Em- odezwał się
- Zostaw mnie Luke. Chce być sama- mruknęła niewyraźnie.
- Nie zostawię cię. Chodź tutaj- poprosił przytulając ją do siebie.
- Jak mogłam być taka egoistyczna? Jakim cudem nie zauważyłam, że ojciec ją kocha? Jestem okropna
- Nie mów tak. Jesteś wspaniałą osobą. Po prostu byłaś zazdrosna o to, że postanowił iść naprzód podczas gdy ty nie mogłaś się pogodzić ze stratą. To normalne
- Oni mnie nienawidzą, Luke
- Nie prawda. Kochają Cię. Zawsze będą. Tak samo jak ja- dziewczyna uniosła wzrok i napotkała jego spojrzenie. Kryło się w nim pełno uczucia
- Kocham Cię- wyszeptała Emma
- I kochaj mnie tak jak kochasz. Zawsze- Luke nachylił się i delikatnie pocałował dziewczynę.

Kiedy twoje stopy nie stykają się z ziemią
Kiedy twój głos nie wydaje dźwięku,
Tutaj jest bezpiecznie, w tym miejscu
Ponad chmurami



THE END :)


---------------------------------------------------------------------------------------------------
Przyznaję ten epilog zaczynałam pisać z jakieś pięć razy i za każdym razem nie spełniał on moich oczekiwań :) Jednak mam nadzieję, że przypadł on wam do gustu:) Chciałabym podziękować wszystkim i każdemu z osobna za to, że czytają to co piszę i jako tako im się to podoba :) Bez was nic bym nie osiągnęła :) Tak się kończy nasza historia z Emmą i Lukiem. Naprawdę za wszystko wam dziękuję:)

Na dzień dzisiejszy statystyki przedstawiają się następująco:

WYŚWIETLENIA: 2724
KOMENTARZE: 13
OBSERWATORZY: 1

I to koniec: ) Do następnego :) Kocham Was! ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy